~.~ Leon Zacząłem się pakować do szkoły, nie wiedziałem, co mnie tam czeka, może spotkam jakąś dziewczynę i się zakocham. Wczoraj się dowiedziałem, że German mieszka w BA, a ja tam mam szkołę. I w tym liceum, zemszczę się na nim. Moja mama o niczym nie wie. Myśli, że ja jadę do BA studiować, nie mogę jej powiedzieć, że chcę go dorwać. W trakcie pakowania weszła do mnie siostra: -Leoś, czy tam nie zapomnisz o mnie? -Nie, ja zawszę będę o Tobie pamiętać i o mamie. -Nie będę Ci przeszkadzać w pakowaniu. Po wyjściu siostry z pokoju, skończyłem się pakować. Poszedłem na śniadanie, wypiłem kawę, i zjadłem 2 kanapki. Bardzo mi smakowało, szkoda, że muszę opuszczać mamę i siostrę. Będzie mi brakowało smacznych posiłków mojej mamy. No ale cóż. Po śniadaniu zostało mi sporo czasu, więc poszedłem pobawić z siostrą. Nie mogłem się doczekać spotkania z tym Castillo, mam ochotę go zabić. Napiłem się jeszcze kawy, i pożegnałem się z rodziną. ~.~ Violetta Dziś wcześniej wstałam, i sprawdzałam czy wszystko spakowałam. Chciałam do walizki włożyć moje wielkie lustro, ale nie zmieściło się. Ubrałam się najładniej, jak potrafiłam. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół do taty. -Tatuś ładnie wyglądam?- zapytałam mojego tatę. -No oczywiście- powiedział. -Masz dziś jakieś spotkanie?- zadałam mu następne pytanie. -Mam, i zaraz idę, Ramallo Cię kochanie zawiezie- powiedział uśmiechnięty. -Ale...- nie mogłam dokończyć. -Nie ma ale, jadę. Pa córeczko!- przerwał mi. I znów mnie samą zostawił, zresztą, jak zawsze. Jestem bardzo wkurzona na niego. Violka, nie możesz się tak zachowywać, bo ci zmarszczki wyskoczą- pomyślałam. Olga przygotowała mi śniadanie, płatki z mlekiem. Ona zawsze wie, co chce zjeść. Po śniadaniu, poszłam znaleźć Ramalla. Szukałam go na dole, jednak tam go nie było. Postanowiłam go poszukać na kolejnym piętrze. Znalazłam go w gabinecie taty. -Zawieź mnie do szkoły, w moim pokoju jest 5 walizek. Znieś je do samochodu, tylko kochaniutki szybko. Okey?- powiedziałam z moim najpiękniejszym uśmiechem. -No dobrze, idź do samochodu, ja już idę do twojego pokoju- powiedział Ramallo. Wsiadłam do samochodu, i czekałam na Ramalla. Z mojej torebki wyciągnęłam lusterko, i poprawiłam makijaż. W końcu przyszedł Ramallo, i pojechaliśmy. *W liceum Wysiadłam z samochodu, a Ramallo wraz ze mną. Podeszłam do sekretarki. -Dzień dobry, da mi pani numer pokoju?- zapytałam. -Tak, panienki numer pokoju to 25, to pomieszczenie będzie z tobą dzieliła Ludmila Ferro. Sekretarka dała mi numer pokoju, i poszłam szukać go. Cieszę się, że z moją Ludką mam pokój. W końcu znalazłam, Ramallo zostawił walizki, i pocałował mnie w czoło. Gdy poszedł, przyszła Ludmila. -Cześć kochana! Dyrektor nas woła- przekazała Ludmila. -Hej, już idę- powiedziałam. Zeszłyśmy po schodach, i dyrektor przemawiał. -Witajcie uczniowie! W sekretariacie są listy uczniów, na tych kartkach piszę w których jesteście klasach. Po słowach dyrektora liceum, poszliśmy do sekretariatu, jestem w 4 klasie z Ludmilą. Jest w niej dużo osób, a zwłaszcza chłopaków. Poszłyśmy z Lu do pokoju, rozpakowywałam się, pokazywałam jej moje nowe rzeczy. Zajęło nam to 2 godziny. Później pozwiedzałyśmy liceum, ależ ono jest piękne. Obym w tym liceum spotkała idealnego chłopaka. -Viola ja idę do pokoju, brzuch mnie boli- powiedziała skrzywiona Ludmila. -Szkoda, ja jeszcze się porozglądam- odpowiedziałam. Wszyscy się na mnie patrzyli, ja lubię jak ludzie zwracają na mnie uwagę. W pewnej chwili zobaczyłam takiego chłopaka, on był taki przystojny, rozmawiał kimś, a ja się na niego patrzyłam. Gdy on się na mnie spojrzał ja wykręciłam głowę. Chciałabym z takim się spotykać, chyba jest stypendystą, bo po raz pierwszy go widzę. O czym ja myślę, przecież jestem Violetta Castillo. Nie mogę się spotykać z prostakami. Postanowiłam, iść do Ludmili. Ciągle nie mogłam przestać myśleć o nim, jest takim ciachem. ~.~ Hej, jak rozdział??? Jest troszkę dłuższy. Myślę, że się podoba. Sorki, że tak późno jest, ale ważne, że jest. Proszę o szczerość <3
~.~ Violetta Wstałam wcześnie rano, spojrzałam na moje wielkie lustro ponieważ muszę wiedzieć, czy przez noc zmarszczek nie dostałam i czy nie mam podkrążonych oczu. Zobaczyłam w lustrze małą zmarszczkę na czole, szybko nałożyłam krem przeciw nim. 10 minut poświęciłam na gimnastykę, nie mogę być przecież gruba. Ubrałam się w strój, chodź trudno było mi wybrać. Zeszłam na dół na śniadanie. Do stołu było już nakryte, to dzięki gosposi Oldze i jej pomocniczką. Wzięłam płatki, nalałam mleka i szybko zjadłam śniadanie. Dziś rozpoczęcie roku szkolnego, uczę się w prestiżowej szkole w Buenos Aires. Mój tata poszedł na jakieś ważne spotkanie, odnośnie nowej kolekcji ubrań. Do szkoły zawiezie mnie Ramallo. -Ramallo, wyprowadź samochód- rozkazałam. -Jak sobie życzysz- powiedział lokaj Ramallo i uśmiechnął się. W drodze do szkoły, spojrzałam w lustro, i jeszcze pomalowałam sobie usta czerwoną pomadką. Ona tak pięknie pachnie. -Ramallo, ja już wysiadam, przyjedź do szkoły na 14- nakazałam. -No dobrze, ale jakby się coś stało, to dzwoń- powiedział opiekuńczo. -Wiem, Wiem- powiedziałam szybko i wysiadłam. Do szkoły przyszło dużo uczniów. Jedni wyglądali normalnie inni wręcz przeciwnie, w ogóle po co takich tu przyjmują. W tłumie wypatrzyłam moją najlepszą przyjaciółkę Ludmilę. -Hej kochana!- krzyknęłam i wyściskałam ją. -No, cześć- odpowiedziała z uśmiechem. -Podoba ci się szkoła?- zapytałam. -No i to bardzo, ile tu przystojniaków- zachwycała się Ludmila. -No może- powiedziałam. -Ja idę na salę główną, idziesz ze mną?- zapytała. -Nie, ja jeszcze pójdę do łazienki- powiedziałam. Gdy szłam do łazienki, oglądałam się za chłopakami. Prawie każdy z nich na mnie patrzył, a ja wszystkim posyłałam przyjemny uśmiech. W łazience poprawiłam włosy, i makijaż. No muszę przecież dobrze wyglądać, co by to było, gdybym nie miała makijażu. Chyba zapadłabym się pod ziemię. Usłyszałam trzy dzwonki to był znak, że zacznie się przemowa dyrektora szkoły. -Drodzy uczniowie.! Witam was w tej wspaniałej placówce, stworzonej dla najlepszych. Mam nadzieję, że będziecie się tu dobrze rozwijać. Jutro przyjmiemy uczniów ze stypendiami- powiedział dyrektor. Następnie Pablo, nasz opiekun pokazał nam szkołę, wszystkie sale, pokoje. Dowiedziałam się również tego, że jutro mamy przynieść walizki. W głowie miałam tylko to, co mam spakować do walizki. Oby w naszej klasie były same przystojniaki. Nasz opiekun powiedział: -Zapraszam na 1 piętro, musicie kupić mundurki. W tej chwili, gdy nauczyciel powiedział o mundurkach, byłam zdziwiona. Ja nie na widzę mundurków, są takie nie kolorystyczne. Zeszłam na 1 piętro, czekałam bardzo długo w kolejce, bardzo mi to nie pasowało, bo stanie tam było mega nudne. -Violu! Kupiłam Ci mundurek- krzyknęła moja koleżanka Ludmila. Podeszłam do niej i powiedziałam: -Ludmi, uratowałaś mi życie. Nie będę gnić w tej kolejce- powiedziałam. -No, jasne- odpowiedziała z uśmiechem. ~.~
Hej, podoba się rozdział??? Czekam na wasze komentarze :* I tu łapcie gif z Leonettą:
Hej, co
porabiacie? Ja słucham muzyki i piszę posta, u mnie na blogu się trochę
działo. Więc nie będzie tego opowiadania o Diecesce, ponieważ nie mam na
to weny. Rozdział zostaną nie będę ich usuwać. To będą opowiadanka o
Leonettcie♥ Myślę, że będą lepsze od tamtych. Więc oto opis postaci.
~.~
Violetta Castillo, to dziewczyna o bardzo trudnym charakterze. Jest
mądra, najładniejsza dziewczyna w szkole, każdy chłopak chciałby się z
nią spotkać. Nigdy nie miała prawdziwego chłopaka. Wychowuje ją bogaty
ojciec, matka dziewczyny nie żyje od 15 lat. Violetta ma 17 lat i uczy się w najlepszej szkole w mieście.
Leon Verdas
pochodzi z Meksyku. Mieszkał tam z mamą, tatą i siostrą. Kiedy ojciec
chłopaka popełnia samobójstwo. Chłopak o wszystko obwinia Germana
Castillo- pracodawcę ojca. Leon postanawia się zemścić, wykorzystując do
tego pewną osobę. Dzięki stypendium dostanie się do tej samej szkoły,
co Violetta. Leon broni słabszych.
*** Prolog:
Ona: Piękna, nic po za jej wyglądem się nie liczy, tancerka, oschła, często bywa chamska. On: Przystojny, pomocny, nie lubi bogaczy, zabawny. ***